Rozdział
8
Kiedy wstałam słońce było już wysoko na horyzoncie. Obliczyłam, że jestem
tu już dwa miesiące. Ciekawe, jak długo to jeszcze potrwa? Myślałam nad tym co też
bym teraz robiła, gdybym znajdowała się w swoim własnym domu. Na pewno jeszcze
tam kiedyś wrócę.
Zauważyłam pewną zmianę. Coś jest nie, tak… Już wiem! Nie towarzyszy
mi poranne chrapanie mojego geparda.
-James? Gdzie jesteś?
Brak odzewu. Wstałam. Moja noga natrafiła na jakiś papier. Był to list.
Brak odzewu. Wstałam. Moja noga natrafiła na jakiś papier. Był to list.
Diana!
Postaram
się wrócić zanim się obudzisz, jeśli jednak wstałaś to udałem się do Willa
rozwiązać pewne sprawy. Śniadanie jest gotowe w kuchni. Postaram się być
niedługo.
James
A więc to tak! On może
sobie do niego chodzić i narażać się na niebezpieczeństwo, a ja nie!? No cóż…
Obiecałam mu, że będę na siebie uważać. Poczekam aż wróci i dopiero wtedy się z
nim rozmówię.
Postanowiwszy to, udałam się do kuchni, bo byłam głodna jak wilk. Tak
jak James napisał, śniadanie było gotowe. Była to cała miska sałatki, obok,
której stał sok wiśniowy. Zabrałam się do jedzenia. Gdy już się najadłam
posprzątałam po sobie i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się
w szorty i luźną bluzkę na ramiączka. Dzisiaj znów było gorąco.
Nie chciało mi się siedzieć w taką pogodę w domu, więc
wzięłam jedną z książek, którą dostałam od Jamesa i udałam się na dwór. Po
dwóch godzinach czytania zasnęłam.
Kiedy się obudziłam było już ciemno. Jak mogłam tyle spać?
Była pełnia więc blask księżyca oświetlał wszystko wokół. Przyszło mi do głowy
nowe pytanie: Czemu Jamesa jeszcze nie było? Gdzie mógł się podziewać? Czy coś
mu się stało? Wstałam i postanowiłam iść go poszukać. W domu na pewno go nie
było, bo przyszedłby po mnie. Obiecałam na siebie uważać, ale to była wyjątkowa
sytuacja. Puściłam się pędem przez alejkę, po której chodziliśmy każdego
wieczoru.
-James? James! Gdzie jesteś!?
Nic. Nikt nie odpowiadał. Zmęczona biegiem na chwilę
przystanęłam. Usłyszałam dziwne sapanie, ale domyśliłam się, że to ja tak
oddycham ze zmęczenia. Wstrzymałam oddech. Jednak to nie ja. Coś lub ktoś znajdował
się w krzakach. Podeszłam bliżej i mnie zamurowało. To James. Leżał w krzakach
zakrwawiony. Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Weź się w garść, pomyślałam.
Nagle ni stąd ni zowąd wyłoniła się pantera. To Will.
-Will! –krzyknęłam! – Pomóż
mi!
Natychmiast przybrał postać człowieka. Przyglądał mi się trochę zdezorientowany.
Natychmiast przybrał postać człowieka. Przyglądał mi się trochę zdezorientowany.
-Co się stało? – zapytał.
-Może ty mi powiesz!? James
rano napisał mi, że idzie coś z tobą załatwić. Nie ma go cały dzień i kiedy idę
go szukać znajduję go nieprzytomnego w krzakach! To ty mu to zrobiłeś!?
-Diana, uspokój się. Cały
dzień siedziałem w domu. Nic mu nie zrobiłem.
-To kto…- urwałam bo
uświadomiłam sobie, że to nie pora na takie pogaduszki. – Pomóż mi –
powiedziałam ze łzami w oczach- pomóż mi z nim. Nie wiem, zanieś go do domu, a
ja się nim zajmę. Zrób cokolwiek.
Will jednym zwinnym susem znalazł się u boku Jamesa. Wziął
go na ręce. Od razu było widać, że go nie doniesie.
-Nie dasz rady- powiedziałam
załamana.
-Właśnie, że dam- sapnął-
tylko się odsuń.
Zrobiłam to co kazał. Z trudem doszliśmy do domu. Will
położył Jamesa na kanapie. Przyjrzałam się mu. Miał twarz we krwi.
-Nic mu nie będzie- powiedział
spokojnie Will- dostał trochę po twarzy, ale to wszystko.
- Nic mu nie będzie!?
Człowieku on jest nieprzytomny!- wrzasnęłam.
- Spokojnie, wypsikali mu
twarz czymś czego on nie toleruje to wszystko. Za jakieś piętnaście minut się
obudzi.
-Uff… Skoro za piętnaście
minut to… radzę Ci iść, tylko go zdenerwujesz.
- Nie, sama sobie nie
poradzisz.
-Poradzę! No już sio.-
Wygoniłam go. Na szczęście spokojnie wyszedł.
-To do zobaczenia.-
Powiedział.
-Cześć.
Zamknęłam za nim drzwi i udałam się poszukać jakiejś
apteczki. Przeszukałam wszystkie szafki w kuchni i oczywiście znalazłam ją w
ostatniej, którą przyszło mi do głowy sprawdzić. Od razu pobiegłam do salonu.
Wzięłam jakiś opatrunek i polałam go płynem, który znajdował się w środku.
Zabrałam się za wycieranie twarzy Jamesa. Była cała we krwi.
Robiłam to przez dobre dziesięć minut kiedy nagle otworzył
lekko oczy i powiedział:
-Nie musisz.
-Nie musisz.
-Muszę.
Próbował usiąść, ale nie miałam zamiaru mu na to pozwalać.
-Nie wierć się to szybciej
skończę.
Oczywiście mnie nie posłuchał i po mimo moich starań usiadł.
-Co Ci się stało? –
zapytałam.
- Porozmawiamy rano. Jest
późno a ty wyglądasz na wyczerpaną.
-James spałam prawie cały
dzień. Nie jestem wyczerpana- skłamałam. Tak naprawdę to miałam dosyć wrażeń i najchętniej
bym się od razu położyła spać.
-Nie kłam. Przepraszam, że
się martwiłaś- powiedział- Nic mi nie będzie.
-Przepraszasz mnie? Nie
masz za co!
-Mam, i dziękuję, gdyby nie
ty to leżałbym tam jeszcze przez jakiś czas.
-Nie ma za co.- powtórzyłam
się.
-No już. Spać, albo sam Cię
zaniosę.
-Nie zaniesiesz.
-Zakład?
Nie odpowiedziałam, wiec wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
Nie odpowiedziałam, wiec wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
-Mało Ci wrażeń?- spytałam-
Puszczaj bo jeszcze sobie coś zrobisz! Nie masz jeszcze siły!
-Mam.
-Mam.
-Puszczaj! – Puścił mnie.
Szkoda tylko, że już na moje łóżko.
-Dobranoc. – powiedział,
zamieniając się w geparda i kładąc przy moim łóżku.
-Jesteś niemożliwy-
mruknęłam.
Zasnęłam z myślą o dzisiejszym dniu.
.............................................................................................................................
Oto 8 rozdział . Mam nadzieję, że się podoba, po mimo tego, że taki krótki. Proszę o komentarze.
.............................................................................................................................
Oto 8 rozdział . Mam nadzieję, że się podoba, po mimo tego, że taki krótki. Proszę o komentarze.
Pozdrawiam, Ola :)
Masz talent Ola i jeszcze raz sto lat!
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo :*
OdpowiedzUsuńRozdział cudny <3 !! Przepraszam ,, że ostatnio nie komentuję , ale nie mam za bardzo czasu ... Mam zaszczyt poinformować Cię , iż nominuję Cię do The Versatile Blogger ;) ! Więcej info znajdziesz u mnie : http://this-is-a-world.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;** !
~Ginny~
dziękuję bardzo !!! :)
OdpowiedzUsuńWow! To jest fenumenalne:) Osobiście mi sie bardzo podoba. Masz talent. Jeżeli nie masz co czytać, to zaraszam cię na bloga http://armani-pisze.blogspot.com/.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Armani
Dziękuję, na pewno wejdę na twojego bloga! :)
Usuń