poniedziałek, 4 marca 2013

Rozdział 8



Rozdział 8

        Kiedy wstałam słońce było już wysoko na horyzoncie. Obliczyłam, że jestem tu już dwa miesiące. Ciekawe, jak długo to jeszcze potrwa? Myślałam nad tym co też bym teraz robiła, gdybym znajdowała się w swoim własnym domu. Na pewno jeszcze tam kiedyś wrócę.

         Zauważyłam pewną zmianę. Coś jest nie, tak… Już wiem! Nie towarzyszy mi poranne chrapanie mojego geparda.

-James? Gdzie jesteś?
         Brak odzewu. Wstałam. Moja noga natrafiła na jakiś papier. Był to list.


Diana!


Postaram się wrócić zanim się obudzisz, jeśli jednak wstałaś to udałem się do Willa rozwiązać pewne sprawy. Śniadanie jest gotowe w kuchni. Postaram się być niedługo.

James

        A więc to tak! On może sobie do niego chodzić i narażać się na niebezpieczeństwo, a ja nie!? No cóż… Obiecałam mu, że będę na siebie uważać. Poczekam aż wróci i dopiero wtedy się z nim rozmówię.

        Postanowiwszy to, udałam się do kuchni, bo byłam głodna jak wilk. Tak jak James napisał, śniadanie było gotowe. Była to cała miska sałatki, obok, której stał sok wiśniowy. Zabrałam się do jedzenia. Gdy już się najadłam posprzątałam po sobie i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się w szorty i luźną bluzkę na ramiączka. Dzisiaj znów było gorąco.

         Nie chciało mi się siedzieć w taką pogodę w domu, więc wzięłam jedną z książek, którą dostałam od Jamesa i udałam się na dwór. Po dwóch godzinach czytania zasnęłam.

         Kiedy się obudziłam było już ciemno. Jak mogłam tyle spać? Była pełnia więc blask księżyca oświetlał wszystko wokół. Przyszło mi do głowy nowe pytanie: Czemu Jamesa jeszcze nie było? Gdzie mógł się podziewać? Czy coś mu się stało? Wstałam i postanowiłam iść go poszukać. W domu na pewno go nie było, bo przyszedłby po mnie. Obiecałam na siebie uważać, ale to była wyjątkowa sytuacja. Puściłam się pędem przez alejkę, po której chodziliśmy każdego wieczoru.

-James? James! Gdzie jesteś!?

         Nic. Nikt nie odpowiadał. Zmęczona biegiem na chwilę przystanęłam. Usłyszałam dziwne sapanie, ale domyśliłam się, że to ja tak oddycham ze zmęczenia. Wstrzymałam oddech. Jednak to nie ja. Coś lub ktoś znajdował się w krzakach. Podeszłam bliżej i mnie zamurowało. To James. Leżał w krzakach zakrwawiony. Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Weź się w garść, pomyślałam.

         Nagle ni stąd ni zowąd wyłoniła się pantera. To Will.

-Will! –krzyknęłam! – Pomóż mi!
         Natychmiast przybrał postać człowieka. Przyglądał mi się trochę zdezorientowany.

-Co się stało? – zapytał.

-Może ty mi powiesz!? James rano napisał mi, że idzie coś z tobą załatwić. Nie ma go cały dzień i kiedy idę go szukać znajduję go nieprzytomnego w krzakach! To ty mu to zrobiłeś!?

-Diana, uspokój się. Cały dzień siedziałem w domu. Nic mu nie zrobiłem.

-To kto…- urwałam bo uświadomiłam sobie, że to nie pora na takie pogaduszki. – Pomóż mi – powiedziałam ze łzami w oczach- pomóż mi z nim. Nie wiem, zanieś go do domu, a ja się nim zajmę. Zrób cokolwiek.

         Will jednym zwinnym susem znalazł się u boku Jamesa. Wziął go na ręce. Od razu było widać, że go nie doniesie.

-Nie dasz rady- powiedziałam załamana.

-Właśnie, że dam- sapnął- tylko się odsuń.

         Zrobiłam to co kazał. Z trudem doszliśmy do domu. Will położył Jamesa na kanapie. Przyjrzałam się mu. Miał twarz we krwi.

-Nic mu nie będzie- powiedział spokojnie Will- dostał trochę po twarzy, ale to wszystko.

- Nic mu nie będzie!? Człowieku on jest nieprzytomny!- wrzasnęłam.

- Spokojnie, wypsikali mu twarz czymś czego on nie toleruje to wszystko. Za jakieś piętnaście minut się obudzi.

-Uff… Skoro za piętnaście minut to… radzę Ci iść, tylko go zdenerwujesz.

- Nie, sama sobie nie poradzisz.

-Poradzę! No już sio.- Wygoniłam go. Na szczęście spokojnie wyszedł.

-To do zobaczenia.- Powiedział.

-Cześć.

         Zamknęłam za nim drzwi i udałam się poszukać jakiejś apteczki. Przeszukałam wszystkie szafki w kuchni i oczywiście znalazłam ją w ostatniej, którą przyszło mi do głowy sprawdzić. Od razu pobiegłam do salonu. Wzięłam jakiś opatrunek i polałam go płynem, który znajdował się w środku. Zabrałam się za wycieranie twarzy Jamesa. Była cała we krwi.

         Robiłam to przez dobre dziesięć minut kiedy nagle otworzył lekko oczy i powiedział:
-Nie musisz.

-Muszę.

         Próbował usiąść, ale nie miałam zamiaru mu na to pozwalać.

-Nie wierć się to szybciej skończę.

         Oczywiście mnie nie posłuchał i po mimo moich starań usiadł.

-Co Ci się stało? – zapytałam.

- Porozmawiamy rano. Jest późno a ty wyglądasz na wyczerpaną.

-James spałam prawie cały dzień. Nie jestem wyczerpana- skłamałam. Tak naprawdę to miałam dosyć wrażeń i najchętniej bym się od razu położyła spać.

-Nie kłam. Przepraszam, że się martwiłaś- powiedział- Nic mi nie będzie.

-Przepraszasz mnie? Nie masz za co!

-Mam, i dziękuję, gdyby nie ty to leżałbym tam jeszcze przez jakiś czas.

-Nie ma za co.- powtórzyłam się.

-No już. Spać, albo sam Cię zaniosę.

-Nie zaniesiesz.

-Zakład?
Nie odpowiedziałam, wiec wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.

-Mało Ci wrażeń?- spytałam- Puszczaj bo jeszcze sobie coś zrobisz! Nie masz jeszcze siły!
-Mam.

-Puszczaj! – Puścił mnie. Szkoda tylko, że już na moje łóżko.

-Dobranoc. – powiedział, zamieniając się w geparda i kładąc przy moim łóżku.

-Jesteś niemożliwy- mruknęłam.

         Zasnęłam z myślą o dzisiejszym dniu.
.............................................................................................................................
Oto 8 rozdzia
ł . Mam nadzieję, że się podoba, po mimo tego, że taki krótki. Proszę o komentarze.
                                                                                                   Pozdrawiam, Ola :)

6 komentarzy:

  1. Masz talent Ola i jeszcze raz sto lat!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudny <3 !! Przepraszam ,, że ostatnio nie komentuję , ale nie mam za bardzo czasu ... Mam zaszczyt poinformować Cię , iż nominuję Cię do The Versatile Blogger ;) ! Więcej info znajdziesz u mnie : http://this-is-a-world.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę weny ;** !
    ~Ginny~

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! To jest fenumenalne:) Osobiście mi sie bardzo podoba. Masz talent. Jeżeli nie masz co czytać, to zaraszam cię na bloga http://armani-pisze.blogspot.com/.
    Pozdrawiam Armani

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, na pewno wejdę na twojego bloga! :)

      Usuń