Rozdział 6
Z piersi Jamesa wydobył
się intensywny pomruk. Był wściekły. Mogłam sobie tylko wyobrażać co czuje w
tym momencie. Zapewne miał ochotę rzucić się na swego brata, ale nie zrobił tego
tylko ze względu na mnie. Bał się pewnie, że pomyślę iż jest jakimś potworem.
Byłam mu wdzięczna za to, że się opanował. On był zły a ja przerażona.
Will-czyli jego brat- sprawił mi ostatnio krzywdę. Bałam się co też teraz
wpadło mu do głowy. James zasłonił mnie swoim ciałem. Pewnie wyczuł, że coś
jest nie tak.
-Czego chcesz? – warknął.
Pantera natychmiast zamieniła się w człowieka. Nie był ani wesoły ani smutny. Jego twarz była nieprzeniknioną, kamienną maską.
-Ostrzec was.- odpowiedział jego brat.
Nie wiem z jakiego powodu, ale przeszedł mnie dreszcz kiedy wypowiedział to słowo.
W A S.
-Nie potrzebujemy twojej pomocy!- krzyknął James.
W tym momencie zza chmur wyłonił się księżyc. Była pełnia. Jego blask oświetlał nas wszystkich. Mogłam teraz swobodnie przyjrzeć się Willowi. Był bardzo podobny do swego brata. Dzieliły ich tylko drobne szczególiki. Will miał brązowe włosy, a James czarne. Obaj byli równie umięśnieni i wysocy. Oczy były czymś zupełnie innym. Szmaragdowy kolor oczu mojego przyjaciela, zupełnie różnił się od hebanowego jego brata. Oba były zaskakująco piękne i obie pary świeciły teraz w świetle księżyca. Pożałowałam, że sama nie mam takich.
-Chciałem tylko pomóc.- Intensywny głos Willa przerwał moje rozmyślania.- Zaczynają polować na wzgórzu i robią próby przejścia na waszą stronę. Uważaj na nią bo stanie się jej krzywda.
-O n a tu stoi.-Przerwałam mu.- Możesz zwracać się do mnie, a nie do Jamesa.
-Diana…- zaczął James
-A więc Diana.- Przerwał mu brat.- Ciekawe imię. Nie słyszałem jeszcze takiego.- Powiedział uwodzicielskim tonem.
Will zrobił krok do przodu, jednak James wyprzedził jego reakcję i cofnął się do tyłu jednocześnie popychając mnie o kilka metrów.
-Wyluzuj braciszku. Nic jej nie zrobię.-Zadrwił Will.
-Nic jej nie zrobisz!? A zapomniałeś co zrobiłeś ostatnim razem!? Prawie ją zabiłeś!- James nie wytrzymał napięcia.
-A właśnie… Chciałem Cię przeprosić.- powiedział zwracając się do mnie.- Jest mi bardzo przykro za to co się stało- ciągnął- Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Gdybym wiedział, że to taka niewinna dziewczyna zastanowił bym się z dziesięć razy.- Powiedział.
Wyczułam w jego głosie szczerość. Nie kłamał. Co prawda widziałam go pierwszy raz, ale łatwo dało się zauważyć, że jest mu przykro.
-Nic… nic się nie stało.- Powiedziałam trochę zdezorientowana będąc pod jego hipnotyzującym wzrokiem.
James zagotował się jeszcze bardziej. Patrzył na mnie z podziwem i zdziwieniem. Nie spodziewał się takiej reakcji z mojej strony.
-I ty mu wybaczasz!?- wrzasnął- Omal Cię nie zabił! Wiesz co ja przeżyłem!? Wiesz!?- wrzasnął.
-James uspokój się-zaczęłam drżącym głosem- twój brat nie wiedział kim jestem. Wyczuł zagrożenie i chciał się bronić.
W tym momencie czarnooki mężczyzna podszedł do mnie z wyciągniętą ręką.
-Will.- Przedstawił się.
-Diana.- Powiedziałam podając mu dłoń. Ucałował ją serdecznie na przywitanie.
-Diana wracamy!- Warknął James.
Od razu odsunęłam się od Willa przestraszona, że jeszcze dojdzie do bójki między nimi. James pociągnął mnie za sobą. Niemal biegliśmy. Gdy odchodziliśmy usłyszałam tylko krzyczącego Willa.
-Mam nadzieję, że niedługo znów się zobaczymy.- Powiedział.
James mruknął coś pod nosem, ale go nie zrozumiałam. Wiedziałam, że teraz czeka mnie długa rozmowa na temat tego jak się zachowałam . Był bardzo, ale to bardzo zły.
Gdy weszliśmy do domu, wściekły usiadł od razu na kanapę. Oczy miał skierowane w podłogę. Ucieszyłam się z tego powodu, bo nie chciałam patrzeć mu w oczy.
-James, zanim coś powiesz wysłuchaj mnie.- Nie zareagował więc mówiłam dalej- Twój brat mnie przeprosił. Było mu przykro, widziałam to. Nie chciał zrobić mi krzywdy.
Przez chwilę nic nie mówił, ale zaraz potem wybuchnął wrzeszcząc:
-Diana! Nie rozumiem jak mogłaś w to uwierzyć! To zwykły kłamca i manipulant! Nie zachowuj się jak małe i głupie dziecko! Mówił tak bo chce żebyś przeszła na ich stronę!- Jego słowa mnie zabolały. Napłynęły mi łzy do oczu.
-Mówił to szczerze…- powiedziałam cicho.
-Nie Diana nie mówił! Zwariowałaś do reszty!? On zrobi ci krzywdę! Dałaś mu się zwieść jak totalna idiotka!
Łzy z oczu mi wypłynęły. Miałam całe mokre policzki. Pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam się na klucz. James biegł za mną, ale na szczęście nie zdążył.
-Diana? Diana otwórz bo wyważę te drzwi!- Krzyczał waląc w nie pięściami.
-Proszę bardzo!- Od razu, gdy to powiedziałam drzwi wyleciały z zawiasów. Byłam przerażona bałam się, że mi coś zrobi.
Podbiegł do mnie i mnie przytulił. Nie zareagowałam bo byłam zbyt przerażona i oszołomiona.
-Nic Ci nie zrobię- szepnął mi do ucha.- Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Obiecuję, że już nigdy więcej się tak nie zachowam. – mówił całując mnie w czoło i policzki.
Przestałam się bać. Spoglądaliśmy sobie w oczy. James patrzył na mnie z troską. Przybliżył się do mnie bardziej. Delikatnie przycisnął swoje wargi do moich. Miałam wrażenie, że bał się mojej reakcji.
Odwzajemniłam pocałunek. Trwał bardzo krótko. James zaraz potem pchnął mnie na łóżko.
-Prześpij się.-powiedział.
-Dobrze.
Gdy już przechodził przez próg, nagle się zatrzymał i na mnie spojrzał.
- Przepraszam.- wyszeptał.
- W porządku.
-Już nie będę- powtórzył się.
- Dobrze.
Stał tak jeszcze jakiś czas. Kiedy odchodził zapytałam:
-Zostaniesz ze mną?
Uśmiechnął się tylko i zamienił w geparda. Położył się na dywanie przy moim łóżku.
Poszłam do łazienki żeby się przebrać. Gdy wróciłam przytuliłam się do Jamesa i zapadłam w spokojny sen.
-Czego chcesz? – warknął.
Pantera natychmiast zamieniła się w człowieka. Nie był ani wesoły ani smutny. Jego twarz była nieprzeniknioną, kamienną maską.
-Ostrzec was.- odpowiedział jego brat.
Nie wiem z jakiego powodu, ale przeszedł mnie dreszcz kiedy wypowiedział to słowo.
W A S.
-Nie potrzebujemy twojej pomocy!- krzyknął James.
W tym momencie zza chmur wyłonił się księżyc. Była pełnia. Jego blask oświetlał nas wszystkich. Mogłam teraz swobodnie przyjrzeć się Willowi. Był bardzo podobny do swego brata. Dzieliły ich tylko drobne szczególiki. Will miał brązowe włosy, a James czarne. Obaj byli równie umięśnieni i wysocy. Oczy były czymś zupełnie innym. Szmaragdowy kolor oczu mojego przyjaciela, zupełnie różnił się od hebanowego jego brata. Oba były zaskakująco piękne i obie pary świeciły teraz w świetle księżyca. Pożałowałam, że sama nie mam takich.
-Chciałem tylko pomóc.- Intensywny głos Willa przerwał moje rozmyślania.- Zaczynają polować na wzgórzu i robią próby przejścia na waszą stronę. Uważaj na nią bo stanie się jej krzywda.
-O n a tu stoi.-Przerwałam mu.- Możesz zwracać się do mnie, a nie do Jamesa.
-Diana…- zaczął James
-A więc Diana.- Przerwał mu brat.- Ciekawe imię. Nie słyszałem jeszcze takiego.- Powiedział uwodzicielskim tonem.
Will zrobił krok do przodu, jednak James wyprzedził jego reakcję i cofnął się do tyłu jednocześnie popychając mnie o kilka metrów.
-Wyluzuj braciszku. Nic jej nie zrobię.-Zadrwił Will.
-Nic jej nie zrobisz!? A zapomniałeś co zrobiłeś ostatnim razem!? Prawie ją zabiłeś!- James nie wytrzymał napięcia.
-A właśnie… Chciałem Cię przeprosić.- powiedział zwracając się do mnie.- Jest mi bardzo przykro za to co się stało- ciągnął- Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Gdybym wiedział, że to taka niewinna dziewczyna zastanowił bym się z dziesięć razy.- Powiedział.
Wyczułam w jego głosie szczerość. Nie kłamał. Co prawda widziałam go pierwszy raz, ale łatwo dało się zauważyć, że jest mu przykro.
-Nic… nic się nie stało.- Powiedziałam trochę zdezorientowana będąc pod jego hipnotyzującym wzrokiem.
James zagotował się jeszcze bardziej. Patrzył na mnie z podziwem i zdziwieniem. Nie spodziewał się takiej reakcji z mojej strony.
-I ty mu wybaczasz!?- wrzasnął- Omal Cię nie zabił! Wiesz co ja przeżyłem!? Wiesz!?- wrzasnął.
-James uspokój się-zaczęłam drżącym głosem- twój brat nie wiedział kim jestem. Wyczuł zagrożenie i chciał się bronić.
W tym momencie czarnooki mężczyzna podszedł do mnie z wyciągniętą ręką.
-Will.- Przedstawił się.
-Diana.- Powiedziałam podając mu dłoń. Ucałował ją serdecznie na przywitanie.
-Diana wracamy!- Warknął James.
Od razu odsunęłam się od Willa przestraszona, że jeszcze dojdzie do bójki między nimi. James pociągnął mnie za sobą. Niemal biegliśmy. Gdy odchodziliśmy usłyszałam tylko krzyczącego Willa.
-Mam nadzieję, że niedługo znów się zobaczymy.- Powiedział.
James mruknął coś pod nosem, ale go nie zrozumiałam. Wiedziałam, że teraz czeka mnie długa rozmowa na temat tego jak się zachowałam . Był bardzo, ale to bardzo zły.
Gdy weszliśmy do domu, wściekły usiadł od razu na kanapę. Oczy miał skierowane w podłogę. Ucieszyłam się z tego powodu, bo nie chciałam patrzeć mu w oczy.
-James, zanim coś powiesz wysłuchaj mnie.- Nie zareagował więc mówiłam dalej- Twój brat mnie przeprosił. Było mu przykro, widziałam to. Nie chciał zrobić mi krzywdy.
Przez chwilę nic nie mówił, ale zaraz potem wybuchnął wrzeszcząc:
-Diana! Nie rozumiem jak mogłaś w to uwierzyć! To zwykły kłamca i manipulant! Nie zachowuj się jak małe i głupie dziecko! Mówił tak bo chce żebyś przeszła na ich stronę!- Jego słowa mnie zabolały. Napłynęły mi łzy do oczu.
-Mówił to szczerze…- powiedziałam cicho.
-Nie Diana nie mówił! Zwariowałaś do reszty!? On zrobi ci krzywdę! Dałaś mu się zwieść jak totalna idiotka!
Łzy z oczu mi wypłynęły. Miałam całe mokre policzki. Pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam się na klucz. James biegł za mną, ale na szczęście nie zdążył.
-Diana? Diana otwórz bo wyważę te drzwi!- Krzyczał waląc w nie pięściami.
-Proszę bardzo!- Od razu, gdy to powiedziałam drzwi wyleciały z zawiasów. Byłam przerażona bałam się, że mi coś zrobi.
Podbiegł do mnie i mnie przytulił. Nie zareagowałam bo byłam zbyt przerażona i oszołomiona.
-Nic Ci nie zrobię- szepnął mi do ucha.- Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Obiecuję, że już nigdy więcej się tak nie zachowam. – mówił całując mnie w czoło i policzki.
Przestałam się bać. Spoglądaliśmy sobie w oczy. James patrzył na mnie z troską. Przybliżył się do mnie bardziej. Delikatnie przycisnął swoje wargi do moich. Miałam wrażenie, że bał się mojej reakcji.
Odwzajemniłam pocałunek. Trwał bardzo krótko. James zaraz potem pchnął mnie na łóżko.
-Prześpij się.-powiedział.
-Dobrze.
Gdy już przechodził przez próg, nagle się zatrzymał i na mnie spojrzał.
- Przepraszam.- wyszeptał.
- W porządku.
-Już nie będę- powtórzył się.
- Dobrze.
Stał tak jeszcze jakiś czas. Kiedy odchodził zapytałam:
-Zostaniesz ze mną?
Uśmiechnął się tylko i zamienił w geparda. Położył się na dywanie przy moim łóżku.
Poszłam do łazienki żeby się przebrać. Gdy wróciłam przytuliłam się do Jamesa i zapadłam w spokojny sen.
.......................................................................................................
Wiemy, wiemy nie pisałyśmy długo ,ale wiecie szkoła, lekcje, nauka, brak weny to wszystko utrudnia. Liczymy na kilka komentarzy!
Zuzia i Ola :)