Rozdział 15
Po upadku, starałam się szybko pozbierać, ale poza tym, że
jesteśmy w lesie nic nie widziałam. Otaczała nas ciemność. Słyszałam tylko jęki
i zderzenia.
-James!
Błagam Cie uważaj!- krzyczałam biegnąć w jego kierunku.
Zamienił się w geparda. Usłyszałam
groźny pomruk. James ostrymi zębami zaczął rozrywać mężczyzn.
-Biegnij przed siebie!- krzyknął, przybierając tylko na
chwilę ludzką postać.
Byłam tak
przerażona, że stałam w miejscu. Dopiero po paru sekundach się ruszyłam i
zaczęłam biec. Bałam się. Bałam się, że znowu go stracę, a tego już bym nie
zniosła. Powinnam tam zostać i mu pomóc, ale tylko bym przeszkadzała. Robiłam
to co James mi kazał czyli biegłam najszybciej jak umiałam. W duchu modliłam
się, żeby zaraz do mnie dołączył.
Po jakimś
czasie musiałam się na chwilę zatrzymać. Nie miałam już siły i wydawało mi się
,że byłam bezpieczna w tej odległości. W lesie panowała cisza, którą przerywał
mój nierówny oddech. Postanowiłam, że poczekam tu na Jamesa. Usiadłam na ziemi
i oparłam się o pień drzewa. Siedziałam tam tylko kilka minut, a czas mi się
dłużył. Miałam wrażenie, że mijają wieki. Przesiedziałam kolejne minuty i dalej
nic.
-James! Jestem tu!- krzyknęłam.
Nikt się nie
odezwał. Kiedy już otwierałam usta, żeby krzyknąć ponownie, czyjaś ręka
zasłoniłam mi buzię. Zaczęłam się szarpać. Wiedziałam, że to jakiś facet.
Kopnęłam go z całej siły w brzuch. Mężczyzna wylądował na ziemi. Kiedy chciałam
ponownie się na niego rzucić, zauważyłam blask zielonych oczu. Zaatakowałam
Jamesa!
-James! James, przepraszam! Nie wiedziałam, że to ty!-
Mówiłam ze skruchą.
-Ćśś...-tylko tyle powiedział.
Ukucnęłam
przy nim i pomogłam mu usiąść. Nie wiedziałam, że mam w sobie aż tyle siły żeby
powalić mężczyznę.
-James- szeptałam- Przepraszam, nie chciałam.
-Nie szkodzi, trochę źle to rozegrałem- przyznał.
- Myślałam, że to któryś z nich. Nic Ci się nie stało?-
zapytałam.
-Nie, jest okej. Musimy iść.
-Dobrze.
Szliśmy
przed siebie w szybkim tempie. Byłam przestraszona i nie miałam już siły, ale
nie dawałam tego po sobie poznać. Chciałam już usiąść i być blisko Jamesa. Tak
bardzo mi go brakowało.
Po jakiś trzydziestu
minutach byliśmy już w wiosce. Poznawałam wszystkie alejki, wodospady i
strumyki. W końcu tu byłam. Byłam w miejscu, za którym tak tęskniłam. Zmęczenie
ustąpiło. Byłam wtedy szczęśliwa, że znów tu jestem.
Kiedy
staliśmy przed progiem domu, zatrzymałam się na chwilę. Patrzyłam na tę małą
chatkę i przypomniałam sobie wszystkie spędzone tu chwile.
-Co jest?- zapytał James.
-Nic. Po prostu cieszę się, że tu jestem.
Na jego
twarzy pojawił się uśmiech. Otworzył drzwi. Kiedy przeszłam przez próg, od razu
poczułam zapach mango. Była noc, więc James pozapalał światła. Moje oczy
przyzwyczaiły się do ciemności, więc po ich włączeniu prawie nic nie widziałam.
Po paru minutach mój wzrok się poprawiał.
W domu nie
zauważyłam żadnej zmiany. Zastałam go w takim stanie, w jakim go opuściłam.
Usiadłam na kanapie. Patrzyłam się przed siebie, przypominając sobie noc
podczas, której Will wbiegł do domu żeby nas ostrzec przed niebezpieczeństwem.
Kiedy nad
tym myślałam, James usiadł obok mnie. Objął mnie ramieniem, a ja sie o niego
oparłam.
-Strasznie za tobą tęskniłem- powiedział.
-Ja za tobą też- przyznałam.
-Diana?
-Hm..?
-Kocham cię.- usłyszałam.
-Kocham cię.- usłyszałam.
Byłam
zmęczona po tym wszystkim i powieki mi się zamykały, ale na te słowa, aż
podskoczyłam. Na chwilę mnie zamurowało. Co ja mam mu odpowiedzieć?
Właściwie to teraz kiedy mi to powiedział... czułam się taka radosna. Bo ja Jamesa tez zdążyłam pokochać. I to nie było zauroczenie. Kiedy James został porwany, jeszcze przed moim powrotem do domu, czułam straszny ból. Kuło mnie serce i nie wiedziałam co się dzieje. Wtedy bałam się, że go stracę.
Właściwie to teraz kiedy mi to powiedział... czułam się taka radosna. Bo ja Jamesa tez zdążyłam pokochać. I to nie było zauroczenie. Kiedy James został porwany, jeszcze przed moim powrotem do domu, czułam straszny ból. Kuło mnie serce i nie wiedziałam co się dzieje. Wtedy bałam się, że go stracę.
-James...- zaczęłam- Przez ten cały czas, kiedy tu byłam też
cię pokochałam. Kiedy wróciłam do domu ciągle myślałam o tym, czy nic ci nie
jest. Bałam się o ciebie. Ale... co będzie jak ja odejdę i już tu nie wrócę?
-Ja.. nie wiem- powiedział.
-Czekaj!- krzyknęłam- Muszę pomyśleć.
Wszystko
zaczęło mi się układać. Kiedy znalazłam się tu za pierwszym razem, kierowało
mną jakieś pragnienie. Wróciłam do domu, gdy uświadomiłam sobie, że kocham
Jamesa. Teraz tak bardzo za nim tęskniłam, że znowu tu jestem.
-James! Ja już znam powody, dla których się tu znalazłam!-
nie dałam mu dojść do słowa- Jak mnie zobaczyłeś pierwszy raz, to powiedziałeś,
że znalazłam się tu bo kieruję mną jakieś pragnienie. Wróciłam do domu, kiedy
uświadomiłam sobie, że...że cię kocham- powiedziałam ciszej- potem strasznie
chciałam tu wrócić, żeby cię zobaczyć no i oto jestem. Rozumiesz?
-No... mniej więcej tak.
-James...- zaczęłam po kilku minutach ciszy- bałeś się, że
coś mi się stało?
-Proszę cię! Bałem? Ja umierałem ze strachu, że cię znaleźli i coś ci się stało. Cały czas myślałem o tym gdzie jesteś. Strasznie za tobą tęskniłem.- powiedziawszy to objął mnie mocniej dwoma ramionami.
-Proszę cię! Bałem? Ja umierałem ze strachu, że cię znaleźli i coś ci się stało. Cały czas myślałem o tym gdzie jesteś. Strasznie za tobą tęskniłem.- powiedziawszy to objął mnie mocniej dwoma ramionami.
Przysunęłam
się do niego bardziej. Patrzyliśmy sobie w oczy. James zbliżył swoje usta do
moich. Nie wiedziałam jak zareagować,
więc po prostu zamknęłam oczy. Pocałował mnie. Był to delikatny pocałunek.
Objął mnie w
pasie, a ja się w niego wtuliłam nie odrywając moich ust od jego. Poczułam
radość. radość z tego, że tu jestem i, że go poznałam.
Kiedy w
końcu się od siebie oderwaliśmy złożył miękki pocałunek na moim czole. Chwilę
ciszy przerwał jego szept.
-Diana, wiem, że się powtarzam, ale kocham cię. Zakochałem
się w tobie, kiedy tylko cię zobaczyłem.
-Ja ciebie też kocham.
-Ale pamiętaj...że cokolwiek się stanie, moje uczucia się nie
zmienią.
Przestraszyłam
się na te słowa. Odchyliłam się do przodu żeby na niego spojrzeć.
-Jak to "cokolwiek się stanie"? Co może się stać?
James, czy chcesz mi coś powiedzieć?
-Nie. Tak mówię. Gdybyś no wiesz... wróciła lub znowu coś się stało.
-Przysięgnij, że nic nie ukrywasz.- zażądałam.
-Przysięgam.
-To dobrze.
Wtuliłam się
w niego mocniej. Było mi tak dobrze. W pokoju było ciemno. Nawet nie zauważyłam
kiedy James zgasił światła. Oświetlał nas tylko blask księżyca. Byłam tak
zmęczona, że nie poczułam kiedy odpłynęłam, wsłuchując się w piosenkę, którą
nucił James.
....................................................................................................................
....................................................................................................................
No, więc... otrzymałam trzy prace, które niestety nie były w ogóle rozdziałami. Były to plany wydarzeń bądź inne wymysły ;) Niestety musiałam napisać sama, więc tak długo czekaliście, bo są wakacje, a czasu było mało... no ale ważne, że jest! Mam nadzieję, że się podoba :D liczę na miłe komentarze :D
Ola:)
Ola:)