sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 15

Rozdział 15
       Po upadku, starałam się szybko pozbierać, ale poza tym, że jesteśmy w lesie nic nie widziałam. Otaczała nas ciemność. Słyszałam tylko jęki i zderzenia.
-James! Błagam Cie uważaj!- krzyczałam biegnąć w jego kierunku.
            Zamienił się w geparda. Usłyszałam groźny pomruk. James ostrymi zębami zaczął rozrywać mężczyzn.
-Biegnij przed siebie!- krzyknął, przybierając tylko na chwilę ludzką postać.
            Byłam tak przerażona, że stałam w miejscu. Dopiero po paru sekundach się ruszyłam i zaczęłam biec. Bałam się. Bałam się, że znowu go stracę, a tego już bym nie zniosła. Powinnam tam zostać i mu pomóc, ale tylko bym przeszkadzała. Robiłam to co James mi kazał czyli biegłam najszybciej jak umiałam. W duchu modliłam się, żeby zaraz do mnie dołączył.
            Po jakimś czasie musiałam się na chwilę zatrzymać. Nie miałam już siły i wydawało mi się ,że byłam bezpieczna w tej odległości. W lesie panowała cisza, którą przerywał mój nierówny oddech. Postanowiłam, że poczekam tu na Jamesa. Usiadłam na ziemi i oparłam się o pień drzewa. Siedziałam tam tylko kilka minut, a czas mi się dłużył. Miałam wrażenie, że mijają wieki. Przesiedziałam kolejne minuty i dalej nic.
-James! Jestem tu!- krzyknęłam.
            Nikt się nie odezwał. Kiedy już otwierałam usta, żeby krzyknąć ponownie, czyjaś ręka zasłoniłam mi buzię. Zaczęłam się szarpać. Wiedziałam, że to jakiś facet. Kopnęłam go z całej siły w brzuch. Mężczyzna wylądował na ziemi. Kiedy chciałam ponownie się na niego rzucić, zauważyłam blask zielonych oczu. Zaatakowałam Jamesa!
-James! James, przepraszam! Nie wiedziałam, że to ty!- Mówiłam ze skruchą.
-Ćśś...-tylko tyle powiedział.
            Ukucnęłam przy nim i pomogłam mu usiąść. Nie wiedziałam, że mam w sobie aż tyle siły żeby powalić mężczyznę.
-James- szeptałam- Przepraszam, nie chciałam.
-Nie szkodzi, trochę źle to rozegrałem- przyznał.
- Myślałam, że to któryś z nich. Nic Ci się nie stało?- zapytałam.
-Nie, jest okej. Musimy iść.
-Dobrze.
            Szliśmy przed siebie w szybkim tempie. Byłam przestraszona i nie miałam już siły, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Chciałam już usiąść i być blisko Jamesa. Tak bardzo mi go brakowało.
            Po jakiś trzydziestu minutach byliśmy już w wiosce. Poznawałam wszystkie alejki, wodospady i strumyki. W końcu tu byłam. Byłam w miejscu, za którym tak tęskniłam. Zmęczenie ustąpiło. Byłam wtedy szczęśliwa, że znów tu jestem.
            Kiedy staliśmy przed progiem domu, zatrzymałam się na chwilę. Patrzyłam na tę małą chatkę i przypomniałam sobie wszystkie spędzone tu chwile.
-Co jest?- zapytał James.
-Nic. Po prostu cieszę się, że tu jestem.
            Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Otworzył drzwi. Kiedy przeszłam przez próg, od razu poczułam zapach mango. Była noc, więc James pozapalał światła. Moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności, więc po ich włączeniu prawie nic nie widziałam. Po paru minutach mój wzrok się poprawiał.
            W domu nie zauważyłam żadnej zmiany. Zastałam go w takim stanie, w jakim go opuściłam. Usiadłam na kanapie. Patrzyłam się przed siebie, przypominając sobie noc podczas, której Will wbiegł do domu żeby nas ostrzec przed niebezpieczeństwem.
            Kiedy nad tym myślałam, James usiadł obok mnie. Objął mnie ramieniem, a ja sie o niego oparłam.
-Strasznie za tobą tęskniłem- powiedział.
-Ja za tobą też- przyznałam.
-Diana?
-Hm..?

-Kocham cię.- usłyszałam.
            Byłam zmęczona po tym wszystkim i powieki mi się zamykały, ale na te słowa, aż podskoczyłam. Na chwilę mnie zamurowało. Co ja mam mu odpowiedzieć?
            Właściwie to teraz kiedy mi to powiedział... czułam się taka radosna. Bo ja Jamesa tez zdążyłam pokochać. I to nie było zauroczenie. Kiedy James został porwany, jeszcze przed moim powrotem do domu, czułam straszny ból. Kuło mnie serce i nie wiedziałam co się dzieje. Wtedy bałam się, że go stracę. 
-James...- zaczęłam- Przez ten cały czas, kiedy tu byłam też cię pokochałam. Kiedy wróciłam do domu ciągle myślałam o tym, czy nic ci nie jest. Bałam się o ciebie. Ale... co będzie jak ja odejdę i już tu nie wrócę?
-Ja.. nie wiem- powiedział.
-Czekaj!- krzyknęłam- Muszę pomyśleć.
            Wszystko zaczęło mi się układać. Kiedy znalazłam się tu za pierwszym razem, kierowało mną jakieś pragnienie. Wróciłam do domu, gdy uświadomiłam sobie, że kocham Jamesa. Teraz tak bardzo za nim tęskniłam, że znowu tu jestem.
-James! Ja już znam powody, dla których się tu znalazłam!- nie dałam mu dojść do słowa- Jak mnie zobaczyłeś pierwszy raz, to powiedziałeś, że znalazłam się tu bo kieruję mną jakieś pragnienie. Wróciłam do domu, kiedy uświadomiłam sobie, że...że cię kocham- powiedziałam ciszej- potem strasznie chciałam tu wrócić, żeby cię zobaczyć no i oto jestem. Rozumiesz?
-No... mniej więcej tak.
-James...- zaczęłam po kilku minutach ciszy- bałeś się, że coś mi się stało?
-Proszę cię! Bałem? Ja umierałem ze strachu, że cię znaleźli i coś ci się stało. Cały czas myślałem o tym gdzie jesteś. Strasznie za tobą tęskniłem.- powiedziawszy to objął mnie mocniej dwoma ramionami.
            Przysunęłam się do niego bardziej. Patrzyliśmy sobie w oczy. James zbliżył swoje usta do moich.  Nie wiedziałam jak zareagować, więc po prostu zamknęłam oczy. Pocałował mnie. Był to delikatny pocałunek.
            Objął mnie w pasie, a ja się w niego wtuliłam nie odrywając moich ust od jego. Poczułam radość. radość z tego, że tu jestem i, że go poznałam.
            Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy złożył miękki pocałunek na moim czole. Chwilę ciszy przerwał jego szept.
-Diana, wiem, że się powtarzam, ale kocham cię. Zakochałem się w tobie, kiedy tylko cię zobaczyłem.
-Ja ciebie też kocham.
-Ale pamiętaj...że cokolwiek się stanie, moje uczucia się nie zmienią.
            Przestraszyłam się na te słowa. Odchyliłam się do przodu żeby na niego spojrzeć.
-Jak to "cokolwiek się stanie"? Co może się stać? James, czy chcesz mi coś powiedzieć?
-Nie. Tak mówię. Gdybyś no wiesz... wróciła lub znowu coś się stało.
-Przysięgnij, że nic nie ukrywasz.- zażądałam.
-Przysięgam.
-To dobrze.

            Wtuliłam się w niego mocniej. Było mi tak dobrze. W pokoju było ciemno. Nawet nie zauważyłam kiedy James zgasił światła. Oświetlał nas tylko blask księżyca. Byłam tak zmęczona, że nie poczułam kiedy odpłynęłam, wsłuchując się w piosenkę, którą nucił James.
....................................................................................................................
No, więc... otrzymałam trzy prace, które niestety nie były w ogóle rozdziałami. Były to plany wydarzeń bądź inne wymysły ;) Niestety musiałam napisać sama, więc tak długo czekaliście, bo są wakacje, a czasu było mało... no ale ważne, że jest! Mam nadzieję, że się podoba :D liczę na miłe komentarze :D
                                                                                                               Ola:)