czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział 2

Rozdział 2


    Obudziłam się gdy wschodziło słońce. Wciąż było ciemno. Chyba zemdlałam. Leżałam bokiem na trawie. Miałam nadzieję, że to tylko zły sen. Myliłam się. Ciągle leżałam na ziemi, ale teraz dostrzegłam jakie to miejsce jest piękne.
Trawa cała zielona, wokół piękne drzewa z kwiatami i owocami, których nigdy wcześniej nie widziałam. Niebo czyste i bezchmurne.Piękne, kolorowe motyle latały wszędzie. Było ciepło, nie za zimno, ani nie za ciepło. W sam raz. Krajobraz był cudowny.
Przekręciłam się na drugą stronę żeby zobaczyć co jest za mną. Jęknęłam bo wszystko zaczęło mnie boleć i zobaczyłam j e g o, a nagle wszystkie bóle odeszły jak za pstryknięciem palcami. Ten sam facet, którego widziałam w nocy. Zielone oczy patrzyły się we mnie jakby mogły wyczytać wszystko z mej duszy. Teraz widziałam go dokładnie. Był ubrany na czarno, miał ciemne włosy i umięśnione ciało. Wyglądał jak z rysunku. Był zabójczo przystojny i miał około dwudziestu lat. Hm, dobrze się składa bo ja mam siedemnaście.Wstałam i patrzyłam na niego, a on na mnie.
-To Ciebie widziałam w nocy prawda? – Zapytałam
lekko drżącym głosem. Pokiwał głową. –Możesz mi powiedzieć co ja tu robię i kim jesteś?
-Nie wiem co tu robisz. Nie widziałem Cię. Nigdy.Mam na imię James.- Podał mi dłoń, a ja ją uścisnęłam. – a ty?
-Ja…eee…
-Imię.
-A imię !Mam na imię Diana.-I jestem totalną idiotką, która się nie umie wysławiać.- Gdzie ja jestem?- Zapytałam rozglądając się wkoło.
-To wioska Dilmun. Mieszkam tu z rodziną.
-Rodziną?
-Mamą, tatą i starszym bratem.
-Aaaa
Po chwili milczenia zapytał:
-Myślałaś, że z kim?
-N..nie wiem.
Stałam pod drzewem i z zakłopotaniem rozglądałam się wokół szukając jakiejś ucieczki. Co ja tu robię? Gdzie ja jestem?
-Chodź. Znajdę dla ciebie jakiś pokój w moim domu.
-Pokój? Po co pokój? Ja mam swój dom! Muszę tam wracać, pewnie się o mnie martwią.
-Jesteś człowiekiem więc to, że znalazłaś się tu oznacza to, że tam czas się zatrzymał.
-No jasne, że jestem człowiekiem! Kim mam być? Nie wiem co tu robię, ale muszę wrócić do domu. M o j e g o domu. – Oznajmiłam zirytowana

-Pomogę Ci wrócić , ale na razie chodź. Pokażę Ci wszystko.- Stałam w miejscu i się w niego wpatrywałam.- Chodź albo Cię zaniosę.- Przewróciłam oczami i poszłam za nim.
Szliśmy przez piękną polane. Obok nas była rzeka. Woda była taka czysta, że widziałam jej dno. Wokół znów pojawiły się motyle. Na ziemi było mnóstwo kwiatów. Pachniało wiosną. Słońce grzało i wyszło już na niebo.
-Powiedziałeś, że jestem człowiekiem tak? To w takim razie kim ty jesteś?- Zapytałam zabijając niezręczną ciszę.
- Gepardem.
-C…co!?
-Eeee no tak.
-Jak to gepardem, przecież widzę Cię teraz jako człowieka tak?
-Tak ale mogę przybierać postać geparda.
-Ty żartujesz prawda?
-Nie.
-Udowodnij mi to.- Zażądałam.
Ani się obejrzałam, a przede mną stał gepard. Podszedł do mnie, a ja zesztywniałam z przerażenia. Spojrzałam mu głęboko w jego kocie ślepia i poczułam, że mogę mu zaufać.

O n naprawdę jest gepardem.
-Dobra już koniec demonstracji.- Powiedziałam, a on przybrał ludzką postać. Na szczęście był ubrany. Uff…
-To było ciekawe ale i przerażające.- Oznajmiłam.-Jak ty to robisz?
-Sam nie wiem. Po prostu to umiem od zawsze. Chodź jesteśmy prawie na miejscu.
Przed nami ukazało się mnóstwo domków ale były od siebie dosyć oddalone. Było tam zupełnie inaczej niż w moim mieście.
Było bardzo czysto.To miejsce jest piękne. Wioska wyglądała prześlicznie. Wszędzie biegały koty, kury i inne zwierzęta, a za nimi roześmiane dzieci.
-Jesteśmy na miejscu. –Oznajmił gdy znaleźliśmy się przed niedużym, drewnianym domkiem.
-Jest tam ktoś?- Zapytałam z obawą ,że ktokolwiek może mnie zobaczyć.
-Nie, spokojnie. Chodź.
Weszliśmy do środka. Pachniało tam mango. W pomieszczeniu było czysto. Z zaskoczeniem stwierdziłam, że dom jest dosyć duży, o wiele większy w środku niż się wydaje.James zaprowadził mnie do dość sporego pokoju.
-Tutaj dzisiaj będziesz spać.- Powiedział.
-Ja nie mogę. To twój dom. Nie chce robić kłopotu, a poza tym ja mam swój dom. 

M u s z ę wrócić! Bardzo Ci dziękuję za gościnność, ale nie mogę tu zostać-Powiedziałam stanowczo.
-Posłuchaj-Powiedział.- Na razie nie możesz wrócić. Jesteś w innym świecie. Mało kto tu się zjawia z ludzi. Gdy ktoś tu przyjdzie to dlatego, że czegoś stąd potrzebuje, ma jakieś pragnienie i dopóki go nie spełni nie może wrócić.
Nie wiem czemu, ale w jego głosie było coś takiego, że mu wierzyłam. Ale jak ja mogę mieć pragnienie? Sama nie wiem o co chodzi, ale cóż jedyna osoba, której mogę wierzyć to on.
-No dobra-powiedziałam z westchnieniem- ale co z twoją rodziną? Nie będą mieli nic przeciwko?
-Na pewno nie. Teraz chodź się przejść.
-Co? Po co?
-Żeby się lepiej poznać.- Powiedział i do mnie mrugnął.
-Faceci… Każdy taki sam!
-Hm? Co? Mówiłaś coś?
-Nieważne- Wymamrotałam.
Poszłam za nim, rozmawialiśmy i było całkiem przyjemnie. James był miły. Polubiłam go.
-James?
-Tak?
-Ile ty właściwie masz lat?- Zapytałam zaciekawiona.
-Pięćdziesiąt dwa.
-Co!?- Wrzasnęłam.
-Przecież żartuję.
-Uff… To ile?
- Dwadzieścia jeden. A ty?
-Siedemnaście.
Szliśmy jeszcze długo i rozmawialiśmy. James jakoczłowiek zachowuje swoje kocie cechy na przykład chodzi tak cicho i zgrabnie,ja jednak łamię każdą napotkaną gałązkę. Dowiedziałam się, że u nich nie ma takich gier jak piłka nożna albo koszykówka. Nie noszą też neonowych kolorów. Gdy zapytałam Jamesa czy obchodzą święta powiedział, że nie. 

Wiedział co to, ale u nich większość nie zna takiego słowa.
Gdy zachodziło już słońce postanowiliśmy wrócić do domu. James dał mi pidżamę i pościelił łóżko. Zapewniał, że przez długi czas nikt nie wróci i nie mam się czym martwić. Zamienił się w geparda i położył przy moim łóżku, a ja zapadłam w głęboki, spokojny sen.

.................................................................................................................................

Oto rozdział drugi. Mamy z Olą wielka wenę twórczą mamy nadzieję, że się Wam podoba. Liczymy na kilka komentarzy trzeci rozdział pokarze się już nie długo!
Wasze autorki Zuzia i Ola :)

Rozdział 1

Rozdział 1


-Diana wstawaj!- Usłyszałam głos młodszej siostry. O nie. Tylko nie to. Szkoła. Kolejny okropny dzień. Przykryłam się kołdrą, dając znać, że nie mam zamiaru się podnieść.
-Do szkoły! Wstawaj!- Poczułam jak mną trzęsie. Dałam za wygraną i wstałam.
-Dobra! Już wstałam! Idź do siebie bo chcę się ubrać.- Moja siostra ma na imię Nikola i chodzi do pierwszej klasy.- No już sio!- Ponaglałam ją.
Kiedy wyszła poszłam się odświeżyć do łazienki i ubrałam się w ciemne dżinsy, czerwoną bluzkę z krótkim rękawem i moje ulubione tenisówki. Ciemne włosy, które sięgają mi prawie do pasa ,związałam w koński ogon.
Gdy zeszłam na dół mama czekała już na mnie ze śniadaniem. Zdziwiło mnie to, że była w pidżamie. Powinna już wyjeżdżać do pracy.
-A ty gdzie się wybierasz? – Zapytała.
-Jak to gdzie? Do szkoły.
-Dzisiaj sobota-Oznajmiła z drwiącym spojrzeniem.
-Nikola!- Krzyknęłam na cały dom- uduszę Cię!
Zbiegła na dół z uśmiechem na twarzy co zdenerwowało mnie jeszcze bardziej. Kopnęłam plecak ,który leżał obok mnie, a w tym czasie moja siostra powiedziała:
-Taki żarcik.
-Nie śmieszny.
-Oj, wyluzuj przecież możesz iść jeszcze się położyć. – skrzyżowałam ręce na piersi i patrzyłam na nią wkurzona. –No dobra przepraszam.- Powiedziała.
-No i to mi się podoba. A teraz dajcie mi spokój ,chcę się chociaż raz wyspać!
Wypowiedziawszy te słowa, weszłam na górę i rzuciłam się prosto na łóżko. Nie zdjęłam ciuchów. Powieki miałam tak ciężkie, że zasnęłam niemal od razu.
Kiedy się obudziłam było już ciemno. Matko ile można spać. Nic nie widziałam. Próbowałam zapalić lampkę nocną, ale mi się nie udało. Nie mogłam jej znaleźć. Zdałam sobie sprawę, że leżę na trawie. Nade mną świeciły gwiazdy i opadał blask księżyca.
Chciałam wstać, gdy poczułam czyjś dotyk na mojej dłoni. Wrzasnęłam i próbowałam się wyrwać.
-Spokojnie nic Ci nie zrobię.-Usłyszałam męski i hipnotyzujący głos.
Odwróciłam się. Było tak ciemno ,że prawie nic nie widziałam, ale zobaczyłam piękne zielone oczy, które się we mnie wpatrywały. Pomimo ciemności spojrzenie przewiercało mnie na wylot. Oczy tej osoby świeciły jak w nocy u kota. Były zielone jak szmaragd. Nigdy nie widziałam czegoś piękniejszego.
-Kim ty jesteś?- Zapytałam z przerażeniem.
-Zmiennokształtnym.
-Ta sytuacja mnie nie bawi. Nie mów takich rzeczy! Gdzie i z kim jestem!?- Wrzasnęłam.
-Nie krzycz bo obudzisz innych.
-Jak mam nie krzyczeć!? Jestem na jakiejś polanie z facetem, którego nie znam i w dodatku…
-Uspokój się-przerwał mi. –Nic Ci nie zrobię jasne? Nie wiem jak tu trafiłaś wcześniej Cię nie widziałem, ale na litość boską nie drzyj się. Spokojnie daj mi rękę i nie panikuj.
Byłam tak przerażona, że nie wiedziałam co mam robić. Wtedy poczułam jak upadam i lecę w dół…

.................................................................................................................................

Nareszcie udało nam się napisać pierwszy rozdział. Drugi pojawi się niedługo! Mamy nadzieję, że spodobały się Wam nasze wypociny :)
Pozdrawiamy Zuzia i Ola :)

środa, 30 stycznia 2013

Witamy!

    Cześć ! Mamy na imię Zuzia i Ola. Łączą nas wspólne pasje, jedną z nich jest czytanie książek i pisanie opowiadań. Postanowiłyśmy zacząć pisać razem i podzielić się tym z Wami. Serdecznie zapraszamy do przeczytania i mamy nadzieję, że się spodoba.
    Wcześniej nie lubiłyśmy czytać książek ani pisać opowiadań. Do pisania zainspirowało nas wiele powieści takich jak: Zamieniona Amandy Hocking , Szeptem Becci Fitzpatrick i oczywiście nasza ulubiona ,którą czytałyśmy wiele,wiele razy Klątwa Tygrysa Colleen Houck.  Są niezwykle ciekawe. Opowiadają o miłości, przygodach i przyjaźni. W każdej książce jest trochę romansu i adrenaliny. Postanowiłyśmy napisać coś co zaciekawi ludzi.
    Na ferie jedziemy razem na obóz i postaramy się napisać następne rozdziały w wolnym czasie. Wydanie wspólnej książki jest naszym największym marzeniem. Bardzo prosimy o wyrozumiałość , ponieważ dopiero zaczynamy.
                                                                                       
                                                                                             Pozdrawiamy Ola i Zuzia :)