niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 11


Rozdział 11

            Obudziłam sie wstrząśnięta. Byłam zdezorientowana i czułam sie pusta w środku. Był środek już środek nocy. Spałam strasznie długo. Wstałam z łóżka i postanowiłam, że wyjdę na taras zaczerpnąć świeżego powietrza. Niebo było bardzo gwieździste, a księżyc pięknie świecił podczas pełni. Na myśl przyszedł mi jeden ze spędzonych wieczorów z Jamsem. Wtedy pierwszy raz widziałam lepiej Willa.

            Stwierdziłam, że już nie zasnę, więc weszłam na gałąź drzewa, które było obok i zsunęłam się na dół, tak aby mama nie usłyszała jak sie wymykam. Szłam przed siebie. Na ulicy nikogo nie było, więc czułam sie swobodnie. Gdy przechodziłam obok lasu zauważyłam przewalony pień i postanowiłam na nim przysiąść. W ciszy wpatrywałam się przed siebie. Dalej rozmyślałam nad tym, co teraz będzie. Czy jeszcze kiedyś spotkam Jamesa? Co było powodem, dla którego tu wróciłam? Przecież nie spełniłam żadnego pragnienia ani nic takiego. Myśli nie dawały mi spokoju, ale przerwałam je, kiedy zobaczyłam grupkę pijanych mężczyzn.  Szybko wstałam i zaczęłam się wracać.

            Przyspieszyli więc zaczęłam biec. Zaczęli pogwizdywać i cos krzyczeć. Gdy podeszłam pod swoje podwórko uświadomiłam sobie, że teraz nie dam rady wejść do pokoju. Nie potrafię wchodzić po drzewach! Do drzwi nie zapukam bo mama  mnie zabije za to, że wychodzę w środku nocy. Próbowałam szybko wejść na górę zanim mężczyźni mnie zobaczą.

            Wchodziłam ostrożnie gałązka po gałązce, ale kiedy już przeskakiwałam na balkon noga mi sie poślizgnęła i runęłam na ziemię. Poczułam straszny ból w kręgosłupie. Nie mogłam się ruszyć i kręciło mi sie w głowie. Postanowiłam, że poleżę dopóki ból nie ustąpi.

            Nagle usłyszałam obok siebie kroki. Przerażona spojrzałam na stojącą obok mnie osobę. Był to wysoki mężczyzna. Miałam rozmazany obraz, więc nie mogłam mu sie zbytnio przyjrzeć, ale był przystojny.

-Nic Ci nie jest?- zapytał trochę przestraszony.

-R...raczej nie.- odpowiedziałam masując skronie.

-Po co wchodziłaś po drzewie?- spytał drwiąco.

-Może mam taka pasję?- odpowiedziałam wkurzona głupimi pytaniami.

- A tak na serio?

-Żeby odreagować!

-Aha...

            Leżałam gapiąc się w niebo, a on przysiadł koło mnie. Siedzieliśmy w ciszy. Chyba wolał już mnie nie denerwować, wiec się nie odzywał.

-Sorry- powiedziałam po jakimś czasie- po prostu jestem trochę rozdrażniona i wszystko mnie wkurza.

-Spoko- odpowiedział- a odpowiesz mi na pytanie?

-Wchodziłam tam żeby dostać się do pokoju.

-A nie łatwiej byłoby normalnie? Drzwiami?

-Mama by mnie zabiła gdyby dowiedziała się, że wyszłam w środku nocy na dwór.

-Aha... no to po co wyszłaś?

-Mówił Ci ktoś kiedyś, że jesteś wkurzający?- zapytałam znowu podnosząc ton.

-Kilka osób. Tak w ogóle to jestem Lucas.

-Diana. - powiedziałam i podałam mu rękę.

-No to...?

-Działasz mi na nerwy! Wyszłam oknem bo musiałam odreagować od wszystkiego! Jeszcze jakieś pytania!?

-Tylko jedno.- odpowiedział z uśmiechem.

-No gadaj.- powiedziałam.

-Pomóc ci  wejść?

-Haha, ciekawe jak?- zapytałam ironicznie.

-No nie wiem... podsadzić Cię?

-Hm... a wiesz ,że to wcale nie jest taki zły pomysł? Tylko jak?

-Wejdziesz mi na barana, jestem wysoki więc może jakoś dosięgniesz do barierki.

-No okej.

            Lucas pomógł mi wstać. Teraz widziałam go lepiej. Był blondynem, bardzo wysokim. Z tego co widziałam od świateł latarni ulicznych, to miał niebieskie oczy. Niezdarnie wlazłam na jego plecy i podeszliśmy pod mój taras. Było to trochę wyżej i stwierdziłam, że nie dam rady. Lucas zapewnił mnie, że uda mi się. Stanęłam na jego barkach i się zachwiałam, ale powiedział mi, że nie upadnę, Złapałam się barierki i przerzuciłam nogę  na drugą stronę. To wszystko.

-Dzięki- odpowiedziałam z uśmiechem. -Chyba musimy się lepiej poznać.

-No musimy. - odpowiedział.

-Dobra idę, dobranoc- rzuciłam.

-Czekaj!

-Hm ?

-Do jakiej szkoły chodzisz?

- Za rogiem. Numer dziewięć.

-To będziemy sie częściej spotykać. Właśnie sie sprowadziłem i też tam będę chodzić. Przynajmniej będę miał jedną znana osobę.

-Ta. To fajnie. W takim razie, do zobaczenia jutro!

-Cześć! - odpowiedział i poszedł.

            Ja natomiast rzuciłam się na swoje łóżko i pozwoliłam by pochłonęła mnie ciemność.
...................................................................................................................................................
Starałam sie i.. oto i jest 11 rozdział! Mam nadzieje,że się podoba! Bardzo prosze o kilka komentarzy i udostepnianie!
                                                                                                Ola :)

9 komentarzy:

  1. Uuu... Nowy wielbiciel! :) Jestem strasznie ciekawa co co będzie dalej... Czy będzie James, czy Lucas? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. a to się zobaczy później ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!
    Zapraszam
    www.tanczacy-kon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaa ja zwariuje czekam już 1 tydzień i trochę... ja chce 12 rozdział aaaaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Ola, jak do końca tygodnia nie będzie rozdziału, to cię znajdę, i będę sterczeć nad tobą aż napiszesz. Daaaaaaaj! :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam!Teraz koniec roku poprawy i wgl..;( postaram sie jak najszybciej, ale teraz już nic nie obiecuje ;<

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na 3 rozdział
    www.tanczacy-kon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń