niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 4

Rozdział 4


    Zobaczyłam światło. Powieki miałam wciąż zamknięte, ale coś tak świeciło, że musiałam je otworzyć. Gdy udało mi się to zrobić, wszystko gwałtownie zaczęło mnie boleć. Uczucie gorąca na całym moim ciele było nie do zniesienia. Gorączka szalała we mnie, a najgorsze było to, że nie mogłam nic z tym zrobić. Nie mogłam się ruszyć. Zauważyłam, że leżę z powrotem w domu na kanapie i czyichś kolanach. Temperatura wzrastała i wzrastała, aż przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania. Czułam jakby ktoś przyłożył do mnie wielkie włączone żelazko pasujące akurat do kroju mojego ciała. Rozszarpałabym się gołymi rękami, byle tylko skończyć tę torturę. Po jakimś czasie poczułam jak z żył w moich kończynach odpływa to okropne gorąco jakby był w nich wrzątek. Mogłam już podkurczyć palce u stóp i zacisnąć dłonie w pięści. Nie wiem ile czasu minęło, ale powoli odzyskiwałam władzę nad ciałem. Przekręciłam trochę głowę i ujrzałam Jamesa. Miał zamknięte oczy i mokre policzki. Próbowałam się poruszyć, ale ból był i tak zbyt silny, że nie zdołałam tego zrobić. James natychmiast otworzył oczy.
-Nie ruszaj się. Dałem Ci lekarstwa, ale zaczną działać za jakiś czas. Przepraszam, że do tego doszło powinienem lepiej Cię pilnować i uważać na Ciebie.
Chciałam mu powiedzieć, że to przecież nie jego wina tylko moja, bo sama się o to prosiłam, ale nie mogłam a siebie wydusić słowa, ponieważ gardło miałam suche na wiór, a usta nadal zdrętwiałe. Zamknęłam oczy usiłując zasnąć. Po dwóch minutach leżenia poczułam na twarzy krople wody.Deszcz? Nie wiedziałam, że tu pada deszcz. Podniosłam głowę, aby spojrzeć wgórę i zobaczyłam, że to nie deszcz. James płakał. Nie spodziewałam się tego ponim.
Z trudem przekręciłam się twarzą do niego. Wzięłam go za rękę. Nie chciałam żeby się o mnie martwił. To nie była jego wina, lecz tylko i wyłącznie moja.
-Nie przejmuj się mną- Powiedziałam zachrypniętym głosem.
- Jak mogę się nie przejmować? Stała Ci się krzywda i to przeze mnie.
-Nie przez Ciebie, przecież sama tam poszłam. To moja wina i ja za to odpowiadam. – Wydusiłam z trudem.
-Nie! To j a za Ciebie odpowiadam! J a Cię pilnuję! J a powinienem wtedy przy Tobie być!- Wrzasnął.
Wzięłam jego twarz w dłonie. Chciałam żeby spojrzał mi w oczy i przestał się ze mną kłócić, ale i tak błądził wzrokiem po pokoju, aby trafić na mój. 

On nie może mieć poczucia winy przeze mnie. Nie ma prawa za mnie odpowiadać! Mam niecałe osiemnaście lat i dobrze wiem co robię.
- J a sama tam poszłam. Nie odpowiadasz za mnie.Jestem już dużą dziewczynką i dobrze wiem co robię. Nie przejmuj się mną. I ani mi się waż jeszcze kłócić, bo tylko gorzej podziałasz na mój stan fizyczny jak i psychiczny, a chyba tego nie chcesz.
Westchnął i zaczął masować sobie skronie. Chciałam wstać, ale ból za bardzo mnie sparaliżował. Postanowiłam zamknąć oczy i zasnąć.Miałam nadzieję, że uda mi się to zrobić. Przekręciłam głowę w stronę piersi Jamesa,aby wpadające przez okno promienie słońca mi nie przeszkadzały. Poczułam zapach morskiej wody. Domyśliłam się, że to o n tak pachnie. Zamknęłam oczy i pozwoliłam by pochłonęła mnie ciemność.
Obudziłam się jakiś czas później. Zastanawiałam się ile minęło czasu. Moja głowa spoczywała teraz na kolanach Jamesa. Ból trochę ustąpił. Przynajmniej na tyle żebym mogła usiąść, ale i tak musiałam jęknąć.
-Wszystko w porządku?- Zapytał James.
-Wszystko jest okej, ale ciągle bolą mnie plecy.Co mi dałeś, że ból tak bardzo zmalał?
W odpowiedzi pokazał mi małą, szklaną buteleczkę z niebieskim płynem, którą miał w ręku. Aż bałam się zapytać z czego została skonstruowana ta magicznie, uzdrawiająca mikstura. Jednak nie mogłam wytrzymać z ciekawości i zapytałam:
- Jaką miało to zawartość?
-Głównie owoce.
-Wolę nie wnikać.
Po chwili milczenia powiedział:
-Muszę obejrzeć twoje plecy.
-Co!? O nie, sama sobie poradzę.
-Właśnie, że nie, nic nie zobaczysz. Muszę zmienić opatrunek i przeczyścić ranę.
-Czy to konieczne?- Spytałam.
-Tak.
-Niech Ci będzie. Ale postaraj się żeby nie bolało. – Powiedziałam z westchnieniem.
Usiadłam na kanapie i podwinęłam do góry bluzkę. James rozwinął bandaż którego wcześniej nie poczułam. Zorientowałam się, że po plecach kapie mi krew, ale zacisnęłam zęby i postanowiłam przetrwać tę operację. Wytarł mi plecy czymś mokrym- zapewne tutejszą wodą utlenioną.Różnica była taka, że mnie nic nie szczypało.
-Skończyłem.-Powiedział.- Teraz się połóż i zaśnij.
-Ale…
-Żadnych ale!- Przerwał mi.
-Dobra!- Powiedziałam naburmuszona.
Nie chciało mi się z nim kłócić. Ból w czaszce ponownie się wznowił i zrobiłam się strasznie śpiąca. Uświadomiłam sobie, że to miejsce, na którym leżałam to moje łóżko. Właściwie to łóżko, na którym spałam podczas pobytu u Jamesa. Położyłam się tyłem, tak żeby na niego nie patrzeć. Nagle poczułam jak coś za mną się rusza i, że materac ugina się pod czyimś ciężarem. Odwróciłam się, aby zobaczyć co to. James położył się obok mnie. Szmaragdowe ślepia przeszywały mnie wzrokiem na wylot.
-Co ty robisz?- Wydukałam, patrząc z podziwem.
-Ktoś Cię musi pilnować.
-Możesz przecież to robić w inny sposób.-Zauważyłam.
Odwrócił się tyłem do mnie, tym samym ignorując to co przed chwilą powiedziałam.
-Dobranoc.- Powiedział sennym głosem.
W tym samym momencie popchnęłam go z całej siły w jego plecy, tak, że wylądował z hukiem na podłodze.
-Dobranoc.-Odpowiedziałam zadowolona z siebie, próbując stłumić śmiech.
Zamienił się w geparda i patrzył na mnie z miną zbitego szczeniaka. Albo raczej kota.
-O nie. Nie ma mowy. Nie przekonasz mnie tym.Możesz mnie pilnować na podłodze.Przecież jak będę chciała wstać to się o Ciebie potknę! A wierz mi że nie mam zamiaru tego zrobić, bo oboje na tym ucierpimy. Nie patrz się tak na mnie i kładź się spać. A i jeszcze jedno, jutro czeka Cię masa pytań z mojej strony. Dobranoc, James.
Usłyszałam tylko pomruk.
-Oj daj spokój!- Wrzasnęłam. Nachyliłam się nad łóżkiem i pocałowałam go w czoło.- Dobranoc.- Powiedziałam i usłyszałam tym razem mruczenie.
Odgłosy, które wydawały się z jego gardła działałyna mnie kojąco, że niemal od razu zalała mnie fala ciemności i poszłam w objęcia Morfeusza.

.................................................................................................................................

Sukces! udało nam się napisać kolejny rozdział. Piszcie w komentarzach jak wam się podobało!
Wasze autorki Zuzia i Ola :)

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fabuła bardzo fajna, jednak co do pisania, to mam wrażenie, jakby wszystko było opisywane 'za krótko'. Tzw. przykładowo uczucia bohaterów, czy nawet opis krajobrazu mogłyby być opisywane bogaciej. Dłuższe opisy miejsc, uczuć i innych rzeczy bardzo by się przydały. ;) czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękujemy za opinię, postaramy się to poprawić, ale jak już napisałyśmy dopiero zaczynamy i się uczymy, więc prosimy o wyrozumiałość :)

      Usuń